Koszmarny Karolek ma głowę pełną koszmarnych pomysłów, które pomagają mu zrealizować jego koleżanki i koledzy z klasy: Wredna Wandzia, Bezwzględny Bolo, Chciwy Henio i Muskularny Miecio. Wszystko psuje młodszy brat Karolka - Doskonały Damianek. Czy chcielibyście dowiedzieć się:- jak schwytać prawdziwego elfa- jak doprowadzić do ostateczności szefa taty - jak pokonać demona szkolnej stołówkiJeśli tak, to sięgnijcie do cyklu książeczek o przygodach Koszmarnego Karolka, okropnego synka rodziców, którzy pragną uczynić z niego grzecznego chłopca i nie zawsze im się to udaje... KLAP!- Ałaaaaaaaaaa!KLAP! KLAP! SZCZYP!- Mamusiuuuuuuuuu! - krzyczał Damianek. - Karolek mnie bije!- Wcale nie!- Wcale tak! I jeszcze mnie uszczypał!- Karol, zachowujesz się koszmarnie - powiedziała mama.- Ale to Damian zaczął! - wrzeszczał Karolek.- Wcale nie! - płakał Damianek. - To Karolek!Koszmarny Karolek wbił wzrok w Doskonałego Damianka.Doskonały Damianek wbił wzrok w Koszmarnego Karolka.Mama wróciła do pisania listów.Koszmarny Karolek rzucił się na Damianka i szarpnął go za włosy. Był atakującą kobrą, która wpuszcza jad w szyję ofiary.- Auuuuuuuuuuuu! - wrzeszczał Damianek.- Karol, marsz do swego pokoju! - krzyknął tata. - Na dziś już wyczerpałeś swój repertuar!- No to ekstra! - wrzasnął Karolek. - Damianku, policzymy się - wychrypiał, udając się na górę i z całej siły trzaskając za sobą drzwiami. To było okropnie niesprawiedliwe! Damianek nigdy przenigdy nie był wysyłany do swego pokoju. Karolek był tam wysyłany tak często, że praktycznie spędzał w nim całe swoje życie. Karolek powinien przestać oddychać, żeby Damianek nie miał powodów do ciągłego wrabiania go w kłopoty. - Mamusiu! Karolek rozrzuca groszek po podłodze!- Tatusiu! Karolek podkrada słodycze!- Mamusiu! Karolek je chipsy na nowej kanapie!- Tatusiu! Karolek bawi się telefonem!Karolek miał po prostu dosyć. Był ciężko chory od przebywania w towarzystwie tego obleśnie grzecznego, obrzydliwie lizusowatego, przypominającego ropuchę dzidziusia. Ale co mógłby ewentualnie zrobić z Damiankiem Może spróbować jeszcze raz sprzedać go Wrednej Wandzi jako niewolnika, ale ona na pewno nie zechce kupić go po raz drugi. Gdyby tylko umiał skutecznie rzucać zaklęcia, mógłby zamienić Damianka w ropuchę albo żuka, albo robaka! To byłby czad! Od każdego, kto chciałby popatrzeć na jego braciszka-robaka, pobierałby 10 pensów. A jeśli Damianek-robak spróbowałby wypełznąć z klatki, skończyłby jako przynęta na ryby. Koszmarny Karolek uśmiechnął się. Następnie głęboko westchnął. Prawda była taka, że był skazany na Damianka. Ale jeśli nie mógł sprzedać Damianka ani zmienić go w robaka, m ó g ł przynajmniej przysporzyć mu kłopotów. Niestety, łatwiej taką rzecz powiedzieć, niż wprowadzić w czyn. Damianek zawsze postępował nienagannie. Również, nie wiadomo dlaczego, nie ufał Karolkowi. Jedynym sposobem, aby Damianek wpadł w tarapaty, był podstęp. I żeby mu to miało zająć cały rok, Koszmarny Karolek poprzysiągł sobie, że wymyśli odpowiedni sposób na Damianka. Sposób, aby Damianek wpadł w kłopoty. WIELKIE kłopoty. Takie, że w porównaniu z nimi zamiana w robaka była niewinną igraszką.- Odwdzięczę ci się, Damianku - warknął Karolek, ściskając swego misia imieniem Rambo. - Zostanę pomszczony na wieki! - Co robisz, Karolku - spytał Damianek. - Nic - powiedział Koszmarny Karolek. Na chwilę przestał myszkować w ogrodzie wokół starej jabłoni i stanął nieruchomo. - Przecież coś robisz, widzę to - powiedział Damianek. - Cokolwiek robię, nie twój interes, skarżypyto - powiedział Karolek. - Czy może czegoś szukasz - spytał Damianek. Bacznie spoglądał na pień drzewa. - Niczego tu nie widzę.- Może, może - powiedział Karolek. - Ale i tak ci nie powiem. Nie potrafisz dochować tajemnicy. - Właśnie, że potrafię - stwierdził Damianek. - Przede wszystkim jesteś za młody - powiedział Karolek.- Wcale nie - odparł Damianek. - Jestem dużym chłopcem. Mama zawsze tak mówi. - Niestety - powiedział Koszmarny Karolek. - A teraz idź sobie i zostaw mnie w spokoju. Mam coś bardzo ważnego do zrobienia. Damianek odszedł kilka kroków, następnie odwrócił się i zamarł bez ruchu, obserwując Karolka. Koszmarny Karolek dalej kręcił się wokół drzewa, bacznie wpatrując się w trawę. Nagle gwizdnął i padł na kolana. - Co tam masz - spytał odważnie Damianek. - Może skarb- Lepiej niż skarb - odpowiedział Koszmarny Karolek. Podniósł coś z ziemi i schował w ręce. - Pokaż, co tam masz - prosił Damianek. - Proszę, bardzo cię proszę!Koszmarny Karolek zastanowił się przez chwilę. - Czy jeżeli, j e ż e l i coś ci powiem, to przysięgasz na Purpurową Dłoń, że nic nikomu nie powiesz - Przysięgam - odparł Damianek. - Nawet jeśli będziesz torturowany przez Obcych- NIKOMU NIC NIE POWIEM! - wychrypiał Damianek. Karolek położył palec na ustach i cichutko, krok za krokiem udał się do swojego fortu. Damianek szedł za nim. - Nie chcę, aby wiedziały, że ci powiedziałem - wyszeptał, kiedy ukryli się już w gałęziach. - W przeciwnym razie znikną. - Kto- Elfy - powiedział Karolek. - Elfy - pisnął Damianek. - Naprawdę zobaczyłeś...- Psst - syknął Karolek. - Uciekną, jeśli powiesz komukolwiek.- Nigdy! - powiedział Doskonały Damianek. - Słowo. Ojejku, elfy i to w naszym ogrodzie. Karolku! Elfy! Pani w szkole...- NIE! - wrzasnął Karolek. - Nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Szczególnie dorosłym. Elfy nie cierpią dorosłych, szczególnie ich ohydnego zapachu, są uczulone. Damianek przytknął dłoń do ust. - Przepraszam, Karolku - powiedział. Karolek otworzył zaciśniętą do tej pory dłoń. Cała była pokryta złotym proszkiem. - Pył elfów - powiedział Koszmarny Karolek. - Wygląda jak złota farbka - zauważył Doskonały Damianek.- Oczywiście, że tak wygląda - powiedział Koszmarny Karolek. - A ty myślisz, że z czego się robi złotą farbkę- Jejku - powiedział Damianek. - Nie wiedziałem, że farbkę otrzymuje się z elfów. - No to teraz już wiesz - powiedział Karolek. - Karolku, czy pozwolisz mi je zobaczyć - spytał Damianek. - Tak cię proszę!- One wychodzą tańczyć tylko wtedy, gdy jest już bardzo ciemno - powiedział Koszmarny Karolek. - Już po moim zaśnięciu - spytał Damianek. - Jasne - powiedział Koszmarny Karolek. - Godziną elfów jest północ. - Ojejku - powiedział Damianek. Jego buzia bardzo posmutniała. - Mówiłem ci, że jesteś za młody - przypomniał Karolek. - Zaczekaj - powiedział Doskonały Damianek. - Jeśli one pokazują się tylko o północy, to jak t o b i e udało się je zobaczyć- Ja wykradłem się w nocy z domu i schowałem w gałęziach jabłoni - oznajmił Koszmarny Karolek. - To jedyny sposób. - Ach - powiedział Doskonały Damianek. - Hmm - dodał Doskonały Damianek. - Uuch - stwierdził Doskonały Damianek.